środa, 30 października 2013

Są dwa rodzaje miłości - za darmo i za pieniądze

              "Jeśli myślisz, że miłości nie można kupić za pieniądze, to nie wiesz, gdzie robić zakupy."
Laura Ashley


A no właśnie. Pogląd, że miłości kupić się nie da, to nie jedynie (jak sądzi większość osób) myśl 'sponsorów' (czyli zwykle starych oblechów obu płci, których atrakcyjność to pieniądze, nie ciało), ale również ludzi sukcesu (dla niezorientowanych - Laura Ashley była popularną projektantką wnętrz w XX wieku), ludzi wykształconych, którzy przecież powinni coś jednak o prawdziwych uczuciach wiedzieć. 

Czy jest tak, jak większość myśli? Czy wyżej wspomniani ludzie tak naprawdę nie kochają i liczą się dla nich jedynie pieniądze i korzyści, które dzięki nim czerpią? 

Żeby odpowiedzieć na to pytanie, powinniśmy chyba zastanowić się najpierw, jaki obraz miłości gnieździ się w naszych umysłach. Nie ukrywajmy, większość wciąż wierzy, że miłość to uczucie rodem z Disneyowskiej bajki, gdzie książę zakochuje się od pierwszego wejrzenia w królewnie (z wzajemnością, oczywiście!), a po pokonaniu szeregu niebezpieczeństw żyją sobie długo i szczęśliwie. Utopijna wizja bez pokrycia w rzeczywistości - cóż to by była za oszczędność czasu, zakochać się w kimś z wzajemnością w ciągu kilku sekund, zamiast latami szukać drugiej połówki, prawda? 
W każdym razie - wizja miłości od pierwszego wejrzenia robi pranie mózgu w dostatecznie już tępych umysłach, czego efektem jest... no właśnie, obrazek poniżej idealnie oddaje ten klimat. 




No właśnie, 'rzal, bul i rzałoba'. Jak widzimy, zakochanie od pierwszego wejrzenia wcale nie kończy się dobrze, a właściwie kończy się szybko po tym, jak się zaczyna. Bajki nie pokazują tego, co dzieje się po ślubie królewny z królewiczem, ale dam sobie rękę uciąć, że przestaje być bajkowo, a zaczyna się komedia. Albo dramat, zależy w jakiej bajce. 
Tak, bajki to pierwsza rzecz, która wpiera nam kilka ogólnych schematów miłości i każdy z nich jest dobry (tak, nawet motyw miłości zoofila, na przykładzie "Pięknej i Bestii"), wszystko się dobrze, nie ma żadnych rodzinnych dram i tego typu rzeczy. A szkoda, bo wpierają dzieciakom fałszywe schematy bez pokrycia - a po kilku latach mamy czternastoletnie kretynki, tnące się mokrymi herbatnikami, bo je chłopak rzuca. 

Wróćmy jednak do tematu - omówiliśmy już kwestię miłości od pierwszego wejrzenia, która jest w wyobrażeniach wielu kwintesencją, ideałem miłości. Powiedziałem też, że uważam to za totalną bzdurę. Po co? Po to, żeby pokazać, że oklepane i ogólnie przyjęte schematy miłości niekoniecznie są właściwe, a Ci, którzy je wyznają, potępiają każde wyjście poza ramy idealnej (w ich mniemaniu!) miłości, która właśnie idealna nie jest. 

Dużo bardziej życiową (życiową pod kątem użyteczności) definicją miłości jest dobieranie się w pary na zasadzie schematu pierwszego wrażenia (oceniamy atrakcyjność osoby w naszych oczach - po zachowaniu i po wyglądzie - kiedy ktoś próbuje przekonywać, że wygląd nie jest ważny, mam ochotę poderżnąć mu gardło; gdyby wygląd nie był ważny, moglibyśmy umawiać się z totalnymi trollami), a później, jeśli ktoś nam się spodoba, umawiamy się i albo coś z tego będzie, albo nie będzie. Bez zbędnego pierdolamento o tym, że będziemy ze sobą do końca życia, że kocham Cię od pierwszego wejrzenia - wszystko przychodzi z czasem. To chyba najpopularniejsza z używanych form miłości (nie licząc miłości rodzinnej, rodziców do dziecka itd., a także o 'pseudomiłości' gimbusów etc.). Czy jest ona darmowa? A no, zaraz się nad tym zastanowimy. 

Teraz skupmy się na tej miłości 'do kupienia'. Czy to jest w ogóle miłość? 
Uważam, że częściowo tak. Ludzie nieatrakcyjni, albo ludzie, którzy po prostu nie mają czasu na poszukiwanie partnerów, idą na łatwiznę - mają pieniądze, toteż dzięki temu kupują sobie osoby, które dla nich w jakiś sposób są atrakcyjne; niektórzy pewnie coś do tych osób czują, dla innych jest to pewnie jedynie seks; ale przecież seks to jeden z rodzajów miłości, którzy wyróżniali Grecy, miłość cielesna - czy trzeba więc ograniczać się tylko do miłości duchowej? 
Fakt, jest jedna różnica: dzieje się to tylko dzięki pieniądzom. Ludzie są ze sobą w ten sposób, bo czerpią jakieś korzyści: jedna strona dostaje osobę, druga strona - pieniądze. Czy to aby na pewno różni to od poprzedniego rodzaju, wynikającego z poznania i podobania się? 

Moim zdaniem - nie. Jeden schemat działa na zasadzie pieniędzy, które są łącznikiem i dają szczęście. Drugi z kolei wynika z tego, że ktoś daje nam radość, poprawia nastrój - ale przecież i to są korzyści. Czy bylibyśmy z kimś, gdyby nie oferował nam niczego? Czasami w tych "darmowych związkach" oferuje się piękne ciało - ale przecież to taka sama oferta, jak oferta pieniędzy. Innym razem oferujemy sobie poczucie bezpieczeństwa, radość czy wspólne zagospodarowanie czasu. Jak widzimy, w obu przypadkach czerpiemy korzyści z tej miłości, czy też może pseudomiłości. 

Czy istnieje więc podział na miłość "darmową" i "coś za coś"? Uważam, że nie. Jeśli osoby czynnie uprawiające sponsoring, bycie ze sobą dla pieniędzy, nazwiemy dziwkami, to czy nieprawdą będzie stwierdzenie, że wszystkie rodzaje miłości, oferując nam pewne korzyści, robią z nas dziwki?
Pozdrawiam i zapraszam do komentowania! ;)  




1 komentarz: